Są w naszym kalendarzu daty, które z pozoru wyglądają… niepozornie, ale niosą w sobie ogrom emocji. Dzień Ojca należy do nich bezsprzecznie. Trochę zapomniany, trochę przyćmiony przez Dzień Matki, który w Polsce obchodzimy z ogromną pompą. A przecież ojciec to równie ważna postać w życiu każdego z nas. Cichy bohater codzienności, czasem surowy, czasem zabawny, czasem nieporadny w okazywaniu emocji, ale zawsze obecny. Kiedy więc zbliża się 23 czerwca, warto na chwilę się zatrzymać i pomyśleć: co mogłoby go ucieszyć? Co byłoby drobnym, ale ciepłym gestem wdzięczności? I tu pojawia się pytanie: może kwiaty na Dzień Ojca?
Wielu z nas wciąż tkwi w przekonaniu, że kwiaty są zarezerwowane dla kobiet. Że są delikatne, subtelne, romantyczne, a więc z definicji „nie męskie”. Ale czasy się zmieniają, a wraz z nimi zmienia się nasze podejście do emocji, wrażliwości i gestów. Dziś coraz więcej osób zauważa, że kwiaty to nie tylko ozdoba, ale symbol. Symbol szacunku, podziękowania, uczucia, a te przecież nie znają płci. Dlatego tak, kwiaty na Dzień Ojca to doskonały pomysł. I wcale nie trzeba go uzasadniać żadnym kontekstem poza jednym: tata zasługuje.
Męska strona florystyki, czyli jakie kwiaty na Dzień Ojca będą dobrym pomysłem?
Gdy wyobrazimy sobie bukiet dla kobiety, przed oczami mamy pastelowe róże, frezje, piwonie, goździki. Subtelność, lekkość, zapach. W przypadku kompozycji dla mężczyzny kierunek jest inny, ale nie mniej atrakcyjny. Tu chodzi o wyrazistość, prostotę formy, kontrast. Dobrze sprawdzają się kwiaty o mocnych łodygach, intensywnych kolorach i geometrycznych kształtach. Anturium, słoneczniki, irysy, gerbery, storczyki, gladiole: to tylko kilka przykładów, które łączą siłę formy z estetyką. Ich struktura ma w sobie coś rzeźbiarskiego, stanowczego. Nie kokietują, raczej podkreślają charakter.
Jeśli tata jest osobą elegancką, stateczną, można postawić na monochromatyczny bukiet, białe lilie z dodatkiem zieleni, ciemnoczerwone róże lub bordowe dalie. Taki wybór wygląda jak wyjęty z klasycznego filmu i niesie ze sobą nutę dostojności. Dla ojców bardziej pogodnych, otwartych, z dystansem do siebie i świata: idealne będą kolorowe kompozycje ze słonecznikami, margerytkami czy sezonowymi kwiatami polnymi. Można też pójść w stronę nowoczesną i wybrać florystyczną aranżację z dodatkiem suszonych traw, eukaliptusa albo egzotycznych protei. Taka dekoracja będzie nie tylko piękna, ale i trwała.
A może roślina doniczkowa? Jeśli tata lubi pielęgnację domowego zielnika albo ma swoje ulubione miejsce w salonie czy na balkonie warto pomyśleć o czymś bardziej „żywotnym” niż cięty bukiet. Sansewieria, fikus, monstera czy paproć to dobry pomysł. Rośliny mają to do siebie, że z czasem stają się domownikami. A ta, którą otrzymujemy od bliskiej osoby, nabiera szczególnego znaczenia.
Gest, który nie pyta o wiek
Być może najpiękniejszą cechą dawania kwiatów jest ich bezinteresowność. Kwiaty nie tłumaczą się, nie wyjaśniają. Są po prostu wyrazem intencji. Dajemy je, bo chcemy sprawić przyjemność. Czasem coś powiedzieć bez słów. Dlatego nie ma znaczenia, ile mamy lat, ile lat ma nasz tata i czy jest bardziej typem „warsztatowego Zbyszka” niż „profesora Jerzego”. Liczy się gest. To, że pamiętamy, że doceniamy.
I tutaj właśnie leży największa siła kwiatów, czyli ich uniwersalność emocjonalna. Tata może je postawić na komodzie, może się nimi pochwalić kolegom z pracy, może je pokazać wnukom i powiedzieć: „patrzcie, jakie dzieciaki mi kupiły”. I nawet jeśli przez moment uniesie brew w lekkim zaskoczeniu, to serce mu zmięknie. Bo w gruncie rzeczy każdy ojciec czeka na uznanie. Tylko nie zawsze potrafi o nie poprosić.
Wielu mężczyzn, zwłaszcza w starszym pokoleniu, wychowało się w kulturze, która nie uczyła okazywania emocji. Ale to nie znaczy, że ich nie mają. Dlatego właśnie Dzień Ojca to nie tylko okazja do wręczenia prezentu. To także moment, by przełamać schematy. Pokazać, że relacja z tatą to nie tylko obowiązki, nie tylko „czy wszystko działa” i „czy coś trzeba naprawić”, ale też uczucia, bliskość, wdzięczność. I kwiaty świetnie to wyrażają.
Kwiaty na Dzień Ojca: a co, jeśli tata powie „nie trzeba było”?
To zdanie zna każdy z nas. Pada przy każdej okazji: urodzinach, imieninach, świętach. Tacie nie trzeba nic kupować, nie trzeba robić zamieszania, „przecież wiecie, że nie jestem od świętowania”. Ale to właśnie dlatego warto coś zrobić. Bo najpiękniejsze niespodzianki to te, których się nie oczekuje. Nie chodzi o wielkie deklaracje ani o spektakularne podarunki. Chodzi o chwilę, o pamięć, o uśmiech. O to, że w biegu codzienności ktoś na chwilę się zatrzymał i pomyślał: „ten człowiek jest dla mnie ważny”.
Kwiaty, zwłaszcza gdy wręczone są w sposób naturalny, bez zadęcia, mają w sobie lekkość i elegancję. Można je dołączyć do wspólnej kawy, do domowego obiadu, do odwiedzin. Można wysłać kurierem z liścikiem: „Tato, dzięki za wszystko. Jesteś niezastąpiony.” Nie trzeba więcej. To wystarczy, by wzruszyć. I by zapamiętać ten dzień na długo.
Co ciekawe, z roku na rok rośnie liczba osób, które zamawiają kwiaty na Dzień Ojca właśnie. To już nie pojedynczy śmiałkowie, ale trend, który pokazuje, że społeczeństwo się zmienia. Przestajemy się bać emocji, przestajemy dzielić uczucia na męskie i niemęskie. Kwiaty przestają być symbolem słabości. Stają się wyrazem dojrzałości relacji.
Bo relacja z ojcem dojrzewa jak dobre wino. A kwiaty są jej toastem
Relacja z ojcem często ewoluuje przez lata. Najpierw jest autorytetem, potem rywalem, potem – jeśli mamy szczęście – przyjacielem. Nie zawsze bywa łatwa. Czasem pełna niedopowiedzeń, czasem dystansu. Ale właśnie dlatego warto ją pielęgnować. Nie czekać na wielkie okazje. Nie czekać na chorobę, na rocznicę, na emeryturę. Dzień Ojca to dobry moment, by powiedzieć „dziękuję”. I jeśli najprościej będzie to zrobić przez wręczenie bukietu – zróbmy to bez wahania.
Kwiaty nie zmienią świata. Nie rozwiążą starych konfliktów. Ale mogą być początkiem rozmowy, powodem do wspomnień, pretekstem do uśmiechu. A czasem jedynym sposobem, by przekazać to, co trudno wyrazić słowami. I właśnie dlatego każdy tata zasługuje na pachnącą niespodziankę. Nawet jeśli początkowo powie, że „nie trzeba było”.